Przemyślenia

Nasz 3 tygodniowy Ford Ranger się popsuł!

Czasami aż ręce opadają.

Dzisiaj rano musiałem pojechać do miasta. Zazwyczaj jadąc gdzieś na chwile biorę nasze mniejsze auto z dwóch powodów.

Po pierwsze stoi pod samym domem, podczas gdy pickup stoi na parkingu obok.

Po drugie małym w mieście dużo łatwiej się parkuje.

Jednak dziś, sam nie wiem czemu zabrałem rangera, może dlatego, że później chciałem podjechać do naszej przyczepki i jakoś tak nastrój karawaningowy wziął górę nad rozsądkiem.

Pojechałem więc do miasta, załatwiłem co mialem załatwić i w drodze powrotnej, dosłownie 500 metrów od naszego osiedla postanowiłem zaszaleć.

Na ulicach pusto, ludzie siedzą w domach więc stwierdziłem ze w końcu sobie dociśnie pedał gazu do podłogi i zobaczę co te 213 koni mechanicznych potrafi zrobić z tym ważącym prawie 2300kg potworem.

Ruszulem spokojnie, wyjechałem z zakrętu na jedynce, powoli, niczym tygrys czający się w źdźbłach trawy czychajac na swoją ofiarę.

Jak już byłem na prostej to dwójka i gaz!

NO I STALO SIE!

Chciałem dociągnąć na każdym biegu do końca obrotów ale w którymś momencie (prawdę mówiąc nie wiem czy byłem dalej na dwójce czy już na trójce. Moje obrotu weszły troszkę za wysoko. Na strasznie wyglądające pole czerwone.

Normalnie w takim momencie każdy silnik odcina dopływ paliwa (lub coś tam innego odcina, nie jestem mechanikiem) i auto się dusi, po to żeby nie uszkodzić silnika.

Jednak ford jak to ford gó… wort ;P

Postanowił wywalić błąd silnika i odciąć mi moc na stale. Pokazując mi wielka ikonę klucza serwisowego z napisem „Skontaktuj się z serwisem”.

Dodatkowo, jak by chciał mi jeszcze powiedzieć „Chciałeś szaleć to teraz sobie pchaj ! ” stracił całą moc.

Myślałem, że chociaż bardzo powoli uda mi się skręcić w boczną uliczkę jednak po kilku szybkich próbach dodania gazu ze skutkiem zerowym, zrezygnowałem ze skrętu i stanąłem na poboczu ze światłami awaryjnymi.

Po bardzo nielegalnym zapakowaniu, próbowałem ruszyć z jedynki, później z dwójki ale nic z tego. Na desce rozdzielczej pokazuje się klucz i tyle.

W tym samym momencie przyszła mi wiadomość na telefon z aplikacji Fordowskiej mówiącą ze komputer wykrył błąd układu napędowego lub napędu 4×4. Obie te wiadomości nie mówiły mi kompletnie nic.

Na szczęście po zgaszeniu i ponownym odpaleniu silnika auto zaczęło zachowywać się formalnie (poza świecąca ikona serwisu).

Udało się dojechać do domu.

Zadzwoniłem zaraz na pomoc przez aplikacje Forda mówiąc im jaka to przygoda mnie spotkała.

I tutaj muszę pochwalić RoadAsistance AA, nie wiem jakie jest powiązanie miedzy nimi a Fordem, bo w telefonie odezwał mi się pan z Forda ale przyjechali już z AA. Mają jakaś umowę ale to już nie moja sprawa.

W każdym razie była to godzina 9:20 i miły pan powiedział ze przyślą auto około godziny 11:05 które mi wszystko sprawdzi.

Myśląc sobie ze mam czas zacząłem się zajmować czymś innym jednak ku mojemu zdziwieniu o godzinie 9:45 dostałem smsa ze ktoś przyjedzie o 10:00

Super, będzie szybciej niż myślałem.

Przyjechał bardzo miły pan vanem AA i po podłączeniu do komputera stwierdził że niestety moje auto jest za nowe i nie ma tego modelu w systemie HAHAH. Jednak że z tego co widzi nie jest to uszkodzenie mechaniczne i update systemu wystarczy.

Powiedział że może pojechać za mną do serwisu forda żebym zostawił auto i dadzą mi nowe, zastępcze. Jednak po chwili namysłu powiedział żebym poczekał i gdzieś zadzwoni.

Okazało się że zadzwonił do swojego szefa który powiedział mu że mają 2 (słownie dwa!) auta które mogą mi zrobić taki update pod domem.

Wytłumaczył że tylko te dwa auta maja dostęp do Forda i działa to tak ze oni wczytują mój komputer, on wysyła to do forda i jeśli ford ma jakaś nowsza (czytaj lepsza) wersje to system czyści mój komputer do zera (przynajmniej w tym sterowniku) i wgrywa nowe oprogramowanie prosto z Forda. I może ktoś podjechać koło piątej po południu i mi to zrobić.

Jak zawieziemy go do forda to będzie tam stał i stał a tak auto będzie gotowe dziś.

DLA MNIE BOMBA!

Powiedziałem ze owszem tak zróbmy i podziękowałem za pomoc.

Nie minęły dwie godziny (maja problem z punktualnością, na szczęście w dobra stronę) i widzę przez okno że jedzie następny żółty van z AA. Zanim wyszedłem to już stal koło mojego Rengera i dzwonił do mnie.

Była to godzina 11:05! Spytałem czy nie miał być o piątej popołudniu ale pan stwierdził że był w pobliżu.

Podłączył swój komputer, lądowanie do akumulatora żeby się nie rozładował przez przypadek w połowie wgrywanie nowego oprogramowania i powiedział żebym sobie poszedł do domu a on da mi znać jak skończy.

Trzydzieści minut później auto działa jak nowe. Okazało się że update dał radę i błąd jest naprawiony.

Pojechałem z Magdą do sklepu przetestować, przeciągnąłem go kilka razy na czerwone pole i nic się nie stało.

Można by się kłócić czy w nowym aucie takie rzeczy maja prawo się dziać czy nie. Może jeśli wzięlibyśmy Mercedesa to było by inaczej. Jednak nie ma chyba co marudzić, usterka naprawiona szybko i bezbolesnie. Oczywiście na gwarancji.

Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *